niedziela, 2 września 2012

4 dni na induskim planie filmowym

Wszystko zaczęło się od wcześniej już wspomnianego castingu. Nigdy nie byłam na przesłuchaniu do filmu w Polsce, ale mam wrażenie, że wygląda to nieco inaczej niż tu.

Zostałyśmy zaproszone do małego biura, gdzie przy biurkach przed komputerami siedziało dwóch agentów i dwie osoby z produkcji. Usiadłyśmy przemoczone na krzesłach, obłożyłyśmy się plecakami i czekałyśmy.  Byłyśmy chyba tylko my dwie, z czego T. od razu zwróciła ich uwagę. Poprosili ją więc do pokoiku obok, za tekturową ścianką. Tam miała do odegrania dwuzdaniową scenkę. Jako, iż startowała do roli brytyjki zapytali, czy umie mówić z brytyjskim akcentem, jednak fakt polskiego akcentu w rezultacie okazał się nie mieć znaczenia. Została zaakceptowana, wzięli miarę na strój i polecili stawić się 30.08 w Mumbaju na planie.

Skontaktowałyśmy się więc z Thomasem, który ostatniego wieczoru powiedział, że zaprasza za każdym razem jak będziemy w Bombaju. Zgodził się, więc w środę wieczorem zapakowałyśmy się do pociągu w Pune, a następnie zameldowałyśmy na Borivali.

Rozpoczęcie dnia zdjęciowego wyznaczono na 8.00. Jako, iż było to dość daleko (riksza, pociąg, riksza) wyszłyśmy z domu naprawdę wcześnie. Dotarłyśmy na miejsce jako jedne z pierwszych. Plan wyglądał naprawdę ciekawie. Pierwsze, co zobaczyłyśmy to przyczepy dla ekipy.





Sam plan natomiast znajdował się w hotelu, który już nie spełnia swojej roli - Tulip Star Hotel w dzielnicy Juhu.

Na planie spotkałyśmy się z Rajskimi, gdyż oni też dostali role w tym filmie.
Dzień zaczął się od wspólnego śniadania i.... czekania.

 Czekamy

Ogólnie na planie głównie się czeka. Na makijaż, na fryzurę, na ustawienie świateł, kamer...
Potem nadszedł czas na przygotowania. Jak zobaczyłam prostownicę, to zaświeciły mi się oczy. Szczególnie, że pani fryzjerka miała identyczną, jaka została u mnie w domu. Postanowiłam więc też skorzystać. W końcu nikt nie musi wiedzieć, że ja występuje w roli osoby towarzyszącej. A następnie po awansie w roli menedżera gwiazdy. : )

A więc tak wyglądałyśmy, gdy induscy styliści próbowali doprowadzić nas do porządku






A oto efekt końcowy:



Potem udałyśmy sę na plan, który wyglądał, jak recepcja każdego hotelu. Akcja filmu, bo może od tego powinnam była zacząć, dzieje się whotelu Taj Mahal (tego, który widziałyśmy na Colabie).
Film będzie oparty na wydarzeniach z dnia 26.1.2008r, kiedy to miała miejsce seria ataków terrorystycznych w Mumb. Tego dnia w hotelu Taj Mahal zginęło 195 osób, a około 300 zostało rannych.
Dość niedawno sprawa na nowo odżyła, gdyż jeden ze sprawców został skazany na karę śmierci.


Wszystkie dni na planie wyglądały dość podobnie. Dlatego opiszę tylko co działo się z postacią Tosi na przestrzeni tych dni.
Tosia jako brytyjska żona bogatego męża miała za zadanie się uśmiechać, ale zostało zaznaczone, że nie za bardzo : )

Dzień 1:
Tosia z mężem podjeżdżają pod hotel, wchodzą. Zostają przywitani naszyjnikiem z kwiatów, a na czołach malują im tikę. Podchodzą do recepcji. Mąż pyta o rezerwację.

Dzień 2:
Scena w hallu hotelu. Do małżeństwa podbiega dziecko, mąż bierze je na ręce. Podchodzi matka dziecka, bierze chłopca i w tym momencie padają strzały. Mąż pada martwy.
Tego dnia 'zabili' też Tosię. Trzy strzały, dużo krwi, upadek i po Tosi.

Dzień 3:
Tosia leży i nie żyje

Dzień 4:
j.w. : )
Gotowi, żeby iść do recepcji

Ostatnie wskazówki

Podjeżdżamy pod hotel...

Hotel

A tak się buduje scenografię na ekologicznych rusztowaniach : )

I już przy recepcji



Pod koniec z pierwotnej scenografii zostało niewiele:






 Terroryści podróżnicy : )



Spędzałyśmy tam czas od 8 rano do 21-22. To były długie, nużące i męczące dni. Głównie ze względu na brak klimatyzacji na planie.

Ale przygoda absolutnie niezapomniana! I absolutnie na plus! Tosia będzie miała jeszcze pamiątkę w postaci udziału w filmie, a ja co się naooglądałam to moje. : )

No i pamiątkowa fotka z gwiazdą : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz